Myśli jak tu mgiełkę zdobyć.
Duma, jęczy, prawie płacze,
Co ja zrobię!Ach biedaczek!
Zupę wstawię, niech na ogniu,
Zapach niesie się przygodny.
Nie chcę ciągle wyć do nieba
I wciąż słyszeć mnóstwo zniewag!
Może zważę żurku litrę
I zaproszę mgiełkę świtem.
Skusi się na ciepłe słowa,
Będzie dla mnie cud królowa!
Jak wymyślił, tak też zrobił.
Stół obrusem nakrył błogi,
Włożył krawat jak do ślubu
No, a jakże! To dla lubej!
Czeka, jęczy, prawie płacze,
Gały tęży, och biedaczek.
A tu mgiełki ani śladu!
Już minuta do obiadu,
A on wnet we łzach skąpany,
Że się spóźnia.Co za dramat!
Nie dość, że gorąco w uszy,
I na lica burak ruszył
Sam już nie wie, czy ze złości,
Czy z podniety tam zagościł.
W każdym razie szósta prawie,
A tu mgiełki nie ma żwawej,
Choć co rano zwiewna, lekka,
Gładzi hale taflą mleka.
Pnie się w niebo lub opada,
Tańcząc walca na kaskadach,
Tak coś teraz zabłądziła.
Lisek woła! Gdzie żeś miła!
Czy cię porwał wiatr od hali?
Czy gołąbki przygruchały?
Nie doczekał się biedaczek.
I do dzisiaj jęczy, płacze.
Chodzi nadal koło drogi,
Myśląc jak tu mgiełkę zdobyć!
 autor:BEA
autor:BEA